Pora na lekturę: Timothy Ferris "4-godzinny tydzień pracy"
02.09.20
„4-godzinny tydzień pracy” – brzmi intrygująco? Książkę Timothyego Ferrissa o takim właśnie tytule przeczytałam podczas ostatniego wypadu wakacyjnego. I od razu napiszę: polecam ją!
Polecam ją może nawet niekoniecznie, by całość zawartych w niej pomysłów wcielać od razu w życie – to wymagałoby totalnej rewolucji w Waszym sposobie myślenia i organizowania wszystkiego: pracy, domu i rodziny – ale po to by uświadomić sobie, że można jednak ‘żyć inaczej’, że można funkcjonować odmiennie niż tylko w schemacie praca-dom-praca-dom, który jednak – przyznajcie – dotyczy większości z nas; że można sporą część czasu spędzać na podróżach, miniemeryturach nie martwiąc się równocześnie o stałe dochody; że można pozwolić sobie ułożyć plan dnia, w którym nasze zawodowe obowiązki stanowią tylko jego skromny wycinek a nie przytłaczająca większość.
Jak to zrobić? No właśnie dlatego należy przeczytać ww. książkę a jej ideę wcielić w życie. Po prostu. Nic więcej nie napiszę. Przyznam tylko od razu uczciwie, że nie wszystkie pomysły autora mogą zostać łatwo wdrożone w polskich realiach, bo – przykładowo – Ferris zaleca korzystanie z usług outsourcingowych w Indiach, a jasne jest, że nas w tym momencie w dużym stopniu ogranicza bariera językowa...
Na koniec, dodam jeszcze, że decydując się na przeczytanie tej pozycji trzeba mieć świadomość iż książka na rynku ukazała się w 2007, a dwa lata później została wydana jej wersja rozszerzona. Od tego czasu minęła już dekada, więc sporo informacji, a szczególnie część poświęcona stronom internetowym stała się w dużej mierze przedawniona. Jednakże, idea zaprezentowana w książce pozostaje jak najbardziej aktualna, a przedstawiony sposób pracy oparty na wykonywaniu swoich obowiązków online idealnie pasuje do obecnych koronawirusowych czasów. Jednymi słowy, czytajcie!
Anna Magalska